czwartek, 13 grudnia 2012

Piernicze te Pierniki

Co mnie podkusiło? Wolny wieczór... ( w teorii wolny, bo za ścianą wciąż i nadal ten sam mały człowiek , który aktualnie śpi , budząc się co jakiś czas), a ja wzięłam się za własnoręczne tworzenie artystycznych pierników. Najpierw źle oszacowałam sobie ilość porcji, ale gdy zaczęłam liczyć, kogo bym chciała nimi obdarować, ile zjem sama (ta wartość znacznie przewyższała wszystkie inne ) a ile zostawię na choinkę... to wyszło mi, że 30 szt z jednej porcji to zdecydowanie za mało, zrobiłam więc z dwóch porcji...... a potem kupiłam chyba najmniejsze foremki świata i zamiast 30 mam 300  pierników! A do tego wszystkiego jest 23:00, a ja nadal wałkuję ciasto i wycinam kuźwa pierniczki ....Jedyna dobra rzecz związana z tym wielkim piernikowym nieszczęściem to to, że zainspirowana zapachem postanowiłam zrobić sobie krupnik na gorąco  i nie piszę tu o zupie bynajmniej ! :P Tylko o najprawdziwszej z prawdziwych gorzałce miodowej. W połączeniu z pomarańczą, limonką , syropem waniliowym i cynamonem - niebo w gębie! Lubię ten smak, kojarzy mi się z pogaduchami z jedną z Obecnych Matek ( wtedy obie byłyśmy młode i szalone , jak również BEZDZIETNE) w pewnej miejscowej knajpie w centrum.   I jestem w raju! Poza momentami, kiedy wracam do wałkowania i wykrawania.... Jutro mnie czeka lukrowanie i ozdabianie, tego tysiąca, kurza twarz, miniaturek pierników... Piekło jednak istnieje.  Mam ochotę pobić się wałkiem....

I na dodatek tego wszystkiego jestem szczęśliwą posiadaczką jakiejś zdezelowanej foremki aniołka, która wykrawa ciastka ... z urwaną główką... a żeby było ciekawiej - w tle słyszę "żeby Polska była Polską" śpiewane podczas marszu Pisu (powtórka) ....psychodeliczny klimat. Do tego wszystkiego brakuje mi tylko darcia mojego terrorysty.

A , nie !!! Mówisz - masz! Właśnie wyjec zawył !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz