sobota, 8 listopada 2014

Jak Potomek szlachetnie coś nam sprezentował?

Czwartek. 
Wieczór. 
Choroba pogrążyła każdy zakątek naszego domu. 
Matka zdycha z powodu temperatury i bólu gardła. 
Ojciec zdycha, bo zdycha. [KLIK]
Jedynie Potomek w pełni swych sił witalnych. 
Zmęczeni po całym dniu ( serio, daaaawno tak źle sie wtedy nie czułam. I wiem, że mój mąż też tak mawia, ale ja mówię prawdę ;) ) postanawiamy wykonać morderstwo rodzicielskie, czyli leżąc wszyscy w jednym łóżku, dać dziecku telefon ojca, by Syn pooglądał sobie swoje zdjęcia lub posłuchał "o-o", tj.ulubionych piosenek na Spotify. 
Jedno z nas kimnęło, drugie udawało, że życie z niego uszło. 
Nagle ktoś zapukał do drzwi. 
To "jejo", znaczy wujek. Jesteśmy uratowani. Zajmie się chwilę Potomkiem. 
Wpuszczamy. 
Przez moment nikt nie ma na oku Potomka. 
Wujek wchodzi, gościmy go na sako w sypialni, bo żadne nie da rady się podnieść z łóżka. Rozmawiamy. 
Śmiejemy się.
 Jest sympatycznie. 
Mija godzinka, może półtorej. "Jejo" wychodzi. 
Żegnamy się, a potem wszyscy wracamy do łóżka. 
Ojciec odnajduje swój telefon, zagrzebany gdzieś w pierzynach. 
Zerka na ekran. 
"Gratulacje! Wygrałeś aukcję nr ....... Volkswagen Golf rocznik 2010, 40 999 zł". 
..........
Dzięki aplikacji mobilnej, niespełna 2,5 letni Potomek kupił nam golfa. 
..........
........
........
......
.....
....
...


.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz