niedziela, 23 listopada 2014

Pewna bardzo słaba żaba


"Pewna żaba
Była słaba , 
Więc przychodzi do doktora
I powiada, że jest chora. 

Doktor włożył okulary, 
Bo juz był cokolwiek stary,
Potem ją dokładnie zbadał , 
No i wreszcie tak powiada:

'Pani zanadto sie poci, 
Niech pani unika wilgoci, 
Niech pani się czasem nie kąpie,
Niech pani nie siada przy pompie, 
Niech pani deszczu unika,
Niech pani nie pływa w strumykach,
Niech pani wody nie pija, 
Niech pani kałuże omija, 
Niech pani nie myje się z rana, 
Niech pani, pani kochana, 
Na siebie chucha i dmucha, 
Bo pani musi być sucha!'

Wraca żaba od doktora,
Myśli sobie: 'Jestem chora, 
A doktora chora słucha , 
Mam być sucha- będę sucha!'

Leczyła się żaba, leczyła,
Suszyła sie długo, suszyła , 
Aż wyschła tak, że po troszku 
Została z niej garstka proszku. 

A doktor drapie sie w ucho:
'Nie uszło jej to na sucho!' "

Nie wiem dlaczego, ale mam nieodparte wrażenie, że wiersz Brzechwy doskonale opisuje naszą historię. Chociaż mam nadzieję, że Potomek nie skończy jak bohaterka wiersza....

Jestem zmęczona! 

Zmęczona diagnozami.
 Zmęczona badaniami.
 Zmęczona specjalistami. 
Ich teoriami ( każda jest inna) też już jestem zmęczona.

 Apeluję do siebie samej  o zdrowy rozsądek. O coś, co kiedyś posiadałam, a czego teraz mi brakuje. Ale nie umiem inaczej. W końcu od pierwszego tygodnia ciąży, aż do dziś jestem odpowiedzialna nie tylko za swoje życie. 
Chciałabym być głupsza , serio.
 Chciałabym nie rozumieć tych wszystkich zależności. Chciałabym czasami mniej wiedzieć. Czasami zazdroszczę mojej mamie, że w czasach jej młodości nie było obaw o gluten, nie każdy wiedział, że kazeina uczula i szkodzi jelitom drążąc w nich mikro dziurki, że warzywa ze wsi od każdego rolnika były zdrowe i wartościowe. Że prlowskie kury nie żarły psychotropów, że słysząc "kandydoza" myślano o amerykańskich cukierkach, że chleb był prawdziwy, a nie pompowany, że mleko dawano prosto od zdrowej krowy, że ludzie mieli swoich medycznych bogów , że ufali , mieli swoje autorytety ( chociaż żaba zaufała i źle na tym wyszła, ale kto mi da gwarancję , że jeśli zaufam sobie, a nie specjalistom, to Potomek dobrze skończy ? ) , że... 

Tych "że" mogłabym użyć jeszcze ze sto razy. Tylko po co? Przecież to wiecie..... 

Jednego dnia intuicja podpowiada mi, że wszystko jest ok, ale drugiego czasami jest coś nie tak :/. 

Jak odnaleźć równowagę w tym wszystkim? 
Jak znaleźć złoty środek ? 
Jak żyć ze świadomością, że czyjeś zdrowie no i przecież też życie zależy w dużej mierze ode mnie? 
Jak nie dać się zwariować?
Jak żyć ? :) 

Podpowiedzcie, bo oszaleję ! 


Zdjęcia pochodzą z książeczki , która jest naszą biedronkową zdobyczą (8,90 zł z 29 zł) :) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz