sobota, 27 września 2014

Mamo! Nie podawaj mi cukru !

Cukier 
Podobno trzeci środek po alkoholu i nikotynie pod względem ilości uzależnionych osób na całym świecie ! Nazywany używką i ogólnodostępnym "narkotykiem". 
Jakby ktoś chciał się sztachnąć, to za 4 złote może w pierwszym lepszym sklepie zafundować sobie kilogram niezłej fazy :) 



"Po pierwsze primo !" 

 Dwucukier sacharoza - to ten ogólnodostępny , mocno oczyszczony, rafinowany cukier , produkowany z trzciny cukrowej lub buraków cukrowych, pozbawiony wszystkich wartości odżywczych ! Dostarcza organizmowi tylko i wyłącznie pustych kalorii ! Źródło energii, jednak efekt ten dość szybko przestaje się utrzymywać.Posiada bardzo wysoki indeks glikemiczny. Oznacza to, że bardzo szybko podnosi poziom glukozy we krwi , tym samym wymuszając na naszej trzustce prace na bardzo wysokich obrotach. Stężenie to jednak bardzo szybko spada, a uczucie głodu powraca! Czyli "po pierwsze primo" - po prostu nie warto faszerować się cukrem zaraz po tym, jak poczujemy się głodni.

Biały cukier to samo zuuuooooo !
  • podrażnia śluzówkę naszego żołądka 
  • zakwasza organizm :( mocno...
  • niszczy błonę śluzową jelit , niszczy ich naturalną florę bakteryjną , prowadząc nawet do zagrzybienia organizmu ( ta dam !!!) 
  • podczas trawienia cukru nasz organizm zużywa bardzo dużo minerałów i witamin, zatem osoby ( i dzieci !!) żywiące się dużą ilością słodzonych produktów, zazwyczaj mają braki w witaminach z grupy B, wapnia, magnezu , chromu.... Warto nadmienić także, że niedobory witamin i minerałów powodują np. zaburzenia działania enzymów. 
Kulejące enzymy = zaburzenia w procesie trawienia i szereg innych przypadłości jak zaburzenie poziomu lipidogramu (CHO-LES-TE-ROL się kłania moi mili ), osteoporozę, choroby układu krążenia, częste infekcje
  • uzależnia - oj tak.. sprawdziłam na własnej skórze i na skórze Potomka także. 
  • produkty o bardzo wysokim IG niekorzystnie wpływają na układ nerwowy, a zatem funkcjonowanie mózgu, stajemy się wówczas nadpobudliwi, zdekoncentrowani i rozdrażnieni
  • pominę milczeniem zły wpływ na zęby, nasze ciało  i  procesy trawienne prowadzące do zaparć :/  


Od 7 miesięcy nasze dziecko nie spożywa białego cukru ani pochodnych. Jedyne, co otrzymuje, to cukry naturalne występujące w naturze. Zauważyłam tylko same plusy takiej diety. Dlatego chciałabym gorąco zachęcić wszystkie mamy do zaprzestania podawania tego składnika swoim dzieciom, albo chociaż do mocnego ograniczenia jego spożycia. Same też nie faszerujcie się cukrem, który dodawany jest ( tak jak i wszędobylski gluten) do prawie każdego gotowego produktu spożywczego :/

Nasze dziecko jadło kiedyś wszystko. Gdyby nie jego problemy, jadłoby tak do tej pory, a może nawet gorzej. Nigdy wcześniej bowiem nie zwracałam uwagi na sposób odżywiania się ( no może raz, na diecie przedślubnej) i na to , jaki wpływ ma dieta na nasz organizm, nasze ciało i nasz mózg.

To, że cukier idzie w boczki wiedziałam już od czasów podstawówki, ale dopiero na przykładzie własnego dziecka zobaczyłam, jaki ma kiepski wpływ na zdrowie i rozwój.

Samo odzwyczajanie Potomka od nałogu słodkiego smaku było koszmarem i horrorem jakiego nigdy więcej nie chce przeżyć ! Przez co najmniej 3 miesiące za banana czy biszkopcika dałby się pokroić. Rzucanie na ziemię, krzyki wniebogłosy, tupanie nogami o podłogę, uderzanie rączkami o szafki i szuflady.... to wszystko miało miejsce całkiem niedawno, a powodem była chęć spożycia czegoś słodkiego. Czegoś - co zaspokoiłoby jego cukrowe pragnienie. Jak na 20miesięczne wowczas dziecko, to chyba lekka przesada, czyż nie?
Już po tygodniu cukrowego detoksu, który był jednym z najcięższych okresów w życiu naszej rodziny, widziałam znaczną poprawę !! Potomek był dużo spokojniejszy, bardziej skoncentrowany, nie nakręcał się jak Duracell. Po miesiącu potrafił się zająć sam sobą na chwilę dłuższą niż 2 sekundy, lepiej sypiał! Lepiej jadł !

Nie karmiłam Potomka bezpośrednio kostkami cukru :) Ale codziennie w jego menu pojawiał się biszkopcik, herbatnik, ciasteczko słodzone brązowym cukrem, serek homogenizowany z cukrem w składzie na pierwszym miejscu, mleko modyfikowane słodzone słodzikami, które niewiele mają wspólnego z naturalnymi słodami ( ktoś kiedyś sprawdzał etykietę ogólnodostępnych mlek modyfikowanych ?? Nie? Polecam się więc przyjrzeć :) ), kaszki sklepowe, wiadro bananów ...itd.

Obecnie nie je cukru z powodów zdrowotnych. Rozpoczynając naszą dietę, byłam na tyle zdesperowana i nakręcona na fakt zrobienia wszystkiego, by tylko ustrzec go przed najgorszym, że nawet nie miałam czasu zastanowić się , jak tego dokonam. To nie było wówczas istotne! Miałam jeden cel - uzdrowić syna ! :) Szłam jak burza. Po prostu.
Teraz, gdy stan emocjonalny jest już w miarę constans i gdy wspominam nie tak całkiem odległe chwile,  zastanawiam się, jak ja to zrobiłam. Bez kitu :)

Nie zniechęcajcie się jednak! 
Tego można dokonać ! Nie musicie tak radykalnie tego robić jak my, jeśli wasze dzieci są zdrowe i nic im nie dolega. Ale spróbujcie ! Gorąco zachęcam ! Bardzo szybko docenicie dobre strony takiej diety ! Możecie spróbować wprowadzić np jeden dzień w tygodniu, kiedy wasze dzieci ( i wszyscy domownicy) jedzą słodkości, rzecz jasna należy zachować umiar w ilości :) . Najfajniej jakbyście sami je przygotowywali, zawsze wtedy można zmniejszyć ilość cukru w proporcjach lub posłodzić czymś zdrowszym!

Stosujcie zdrowe zastępniki ! 
Świetnie sprawdzają się w tej kwestii suszone owoce, np daktyle, czy rodzynki suszone na słońcu <bez dodatku cukru , o konserwantach nie wspomnę> .
Potrawę pomoże "dosłodzić" laska wanilii, cynamon, domowy sok owocowy, świeże owoce, miód, naturalne słody roślinne, ksylitol, stewia, lukrecja, syropy np. z daktyli. Nie tylko nie szkodzą, ale są źródłem wielu witamin i mikroelementów ! 

Polecam zastosować taki sposób odżywiania szczególnie u dzieci nadpobudliwych, z problemami w koncentracji, dzieci zwanych potocznie "niejadkami", dzieci zbyt często frustrujących się <niech was nie zwiodą wszelkie tłumaczenia buntów 2-3-4-5latków! :) . Odkąd nie ma cukru w diecie Potomka jego frustracje bardzo zmalały. Mimo ORM i innych dolegliwości!>



Mało słodkiego życia Wam życzę !  I zdrowego weekendu ! :) 



5 komentarzy:

  1. Ja mam problem inny. Maly 3latek niechce nam jesc owocow. Jablko banan nektatyna bleh. Niewiem jak do nieho dotrzec. Widzi konsystenvje i nie zje nie wvisne w niego a jak sie uda to wypluje. Jedyne co jakos przevhodzi to jak w danio(tak wiem cukier) moge przemycic jakos ale i tak jest niepocieszony jesli jest za duzo i je noevhetnie. Nie wspomne ze mysze go karmic. Dla mnie to tragedia. Co robic?

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak je zmiksujesz i wrzucisz np do budyniu domowego ? Borys lubi bardzo owoce. Bardzo ! Więc ja nie miałam nigdy z tym problemu, wręcz przeciwnie, trzeba odganiać. Ale jest masa takich przepisów, gdzie dziecko nie powinno się zorientować , że je owoce.
    Np ten : http://www.olgasmile.com/przepisy-tagi/placki-gryczane
    albo ten : http://www.olgasmile.com/budyn.html czy ten : http://www.olgasmile.com/budyn-jaglany-truskawkowy-i-konkurs-bosch.html Wszystko próbowałam i polecam. W plackach zamiast jabłka można dać zmiksowanego banana.

    A soki pija? Musy owocowe? Konfitury ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kompletnie nic. Moze soki troche ale nie kwasne. Owoce miksowalam juz i nic z tego nie wyszlo. Wielojtotnie prowalismy ja maz. Nic nie wychodxi. Piecczywo sporadycznie alr bez niczego. Zadnej pasty konfitury dzemu. Nic. A banan yo zlo. Maz wyczytal ze boi sie nowego jedzenia.
    Natomiast warzywa sa ok o ile ugotowane. Mieso kotlety zjada. Kapusty kiszonej nie ogorki w plastrach nie. Musza byc ugotowane. Rece mi opadaja. Plavki owszem zhe. Bede prowac ale naprawde niewiem jak mam mu podac mus czy owoce. Jak byl mlidszy to jadl ale od roku kompletnie nic. mamy problem dlatego ze sniadaniami kolavjami i owocami. Noi nie chce zupek jesc sam. Jezeli nie moze jesc widelcem ti nie zje a i widelcem nie zawsze chce jesc.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może na prawdę bardzo nie lubi owoców :) I przecież mu wolno. Mój mąż nie jada owoców prawie wcale , tak samo jak warzyw. Toleruje tylko przetwory ( soki "bez farfocli", przecier pomidorowy, część zup). Żyje, chociaż nie powiem, żeby był okazem zdrowia, ale za żadne skarby nie daje się przekonać, że warto. Więc rozumiem Cię trochę ale jednocześnie wiem, że czasami głową muru nie przebijesz, więc po co się stresować :) Zastąp warzywami to, co jest w owocach i już. Po problemie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba bedzie trzeba. Ale pokombinuje jeszcze z przemycaniem owocow do czegos. Buziaczki dla nas:)

    OdpowiedzUsuń