Dzięki swojej wspaniałomyślnej rodzinie matka mogła odpocząć - tak.. w święta też można odpocząć, niestety czyimś kosztem, ale jakimś dziwnym trafem wszyscy matki pożałowali ( wcale nie udawałam i nie błagalam o zrozumienie :) ) i pozwolili trochę odetchnąć. Wszyscy działali bardzo sprawnie, współpraca przebiegała wybitnie, muszę powiedzieć, że moja rodzina ma niezły dar kooperacji :)
Wigilię spędziliśmy kameralnie, choć warto wspomnieć iż uczestniczyły w niej aż 4 pokolenia. Od najstarszego : ukochany Dziadek matki, Rodzice matki, czyli dziadkowie Potomka, rodzeństwo matki i matka z ojcem oraz Potomek. Chwila warta zapamiętania!
Potomek urządził bunt jedzeniowy, zatem nic oprócz ciasta nie zostało przez niego wchłonięte z wigilijnego stołu. Prosiliśmy, zachęcaliśmy, NIE- uparte To to nie wiedzieć po kim :D
Przeżył też swoich pierwszych w życiu kolędników ( w zeszłym roku o tej porze już dawno spał ). Przyjął ich z należytym szacunkiem, tzn nie rozdarł się. To sukces.
Z wielkim zdziwieniem i zainteresowaniem ugościł także pierwszego w swoim życiu żywego Świętego Mikołaja :) Nie rzucił się mu na szyję, ale za to przybił piątala.
Fajne święta, szkoda, że nie było śniegu, było by bardziej świątecznie i nastrojowo! Może w przyszłym roku.. albo ostatecznie na Wielkanoc :P
Mikołaj zdaje się , zapomniał butów :P
A to nasza domowa Gwiazdeczka i pomocnica Mikołaja :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz