sobota, 19 stycznia 2013

Trochę poza tematem aczkolwiek w okolicach

Matka nie pisze, ponieważ zatraciła się kompletnie w lekturze..soft porno.. Phi... tyle hałasu , a takie rozczarowanie :) Dla mnie to zwykłe romansidło. Nooo dobra.. może trochę śmielsze niż stare Harlquin'y. Mowa oczywiście o trylogii "Pięćdziesiąt odcieni" E.L. James. Mimo szczerej niechęci, bo tak kompletnie nie mam ostatnio czasu na nic, stwierdziłam, że trzeba wiedzieć o czym mówi pół kuli ziemskiej , no i niestety mnie wciągnęło. Tak wiec wracam do lektury.

Z ciekawostek - Potomek nas dzisiaj pięknie urządził. Chyba nie mamy gdzie spać i czeka nas albo kanapa w salonie albo podłoga .... Sama nie wiem co wybrać ?! Otóż , postanowił się pobawić z nami w kalambury... Po kąpieli i kolacji pięknie zasnął, po godzinie zaczął się wiercić... Tak źle, tak nie dobrze.. matka wpadła na pomysł, że może te jęki i stęki to znak sygnał, że coś boli Potomka. No to hop po nurofenik, raz dwa, podano. Tulenie, buziak , a teraz idziemy spać Potomku ! A gdzie tam... Wezwano więc Ojca na ratunek. Potomek coś zrzędzi, jęczy, znów stęka.. Rodzice siedzą i dumają... Niestety wszelkie dotychczasowe domysły kończyły się porażką. Pić nie, jeść nie, leżeć nie, siedzieć nie, spać.. zgadnijmy?.. nie! W końcu Potomek pokazał hasło! Po wszystkim Ojciec pokusił się na komentarz :"Synek, wiem! <Egzorcysta>!!" Tadam!! Brawo Tato !  I nie ! Nie chodziło wcale o kręcenie głową dookoła ( to robi mamusia, gdy się zdenerwuje.. oj tam :) ). Załatwił nas na cacy ... pokazał hasło, zrobił demolkę, pozostawił zapaszek i na szczęście poszedł spać..  O tso chodziii???? Nadal jestem w szoku... :/
Cholera.. a jak ja wysuszę materac????? W zimie.. ? Gdzie będę spać ? To głęboko niesprawiedliwe! Potomek śpi sobie w swoim świeżym i pachnącym łóżeczku , a my będziemy się gnieść w mokrym i zarzyganym łożu małżeńskim.. super!

W sumie to ciężki tydzień za nami. Grypsko pojawiło się w naszym gnieździe. Najpierw Stare Ptaszysko przywlokło nie wiadomo skąd zarazki, za chwile zaraziło się Młode Piskle no i masz... Najtwardsza sztuka zdrowa,  wiadomo -  prawdziwa Matka Polka , cyborg, którego nawet ptasia grypa się nie ima :) Ale przysięgam, że już ledwie to znosiłam, dwóch chorych mężczyzn pod mym dachem to stanowczo o 2 za dużo. Najpierw jeden chodził i skomlał , że umiera, że ledwie żyje, że już nie może i bardzo cierpi ( żesz jasna cholera...!!! zawsze działa to na mnie jak płachta na byka!!). No to potem drugi... jako , że mówić jeszcze nie potrafi to postanowił wystękać i wyjęczeć manifest, jak to bardzo cierpi i umiera.... I tak przez tydzień miała matka na głowie dwóch stękających. Pragnę odpoczynku! Ich choroby mnie wykańczają :) ( a tak poważnie, to tego młodego Pisklaka, to matce było tak szkoda.. udawała nawet, że cierpi razem z nim, żeby mu było raźniej :) chyba pomagało, bo się uśmiechał.. nie ma to jak współdzielenie bólu.. ehh.. mężczyźni....) . Strach się bać, co to będzie za parę lat!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz