środa, 1 kwietnia 2015

Wegańskie naleśniki z pastą z pieczonych warzyw

Nie wiem od czego zacząć ten post...

Czy od tego, że : 

nie chce mi się robić dobrych zdjęć kulinarnych i czasami mam do siebie pretensje, że nie ustawiam... nie robię tła, nie dbam o czyste naczynia, o jakość podania, itd... No ale tak.. z drugiej strony, to ten blog kulinarnym nie jest, więc to mnie usprawiedliwia. Poza tym , jak na matkę polkę przystało... kiedy to ja mam czas na organizowanie sesji zdjęciowych jakimś groszkom, sałatom i innym chwastom?
To był mój temat nr 1 , który chicałam dziś poruszyć. Bowiem za każdym razem, kiedy strzelam fotkę swoim smartfonem , od biedy czasem obrabiając ją jakimś filtrem albo przepuszczając przez Insta , przez mą głowę przebiega myśl "Oż ja cię chromolę.. u Smakoterapi takie fajne zdjęcia... u Olgi to samo.. na wege blogach aż ślinka leci, szczęśliva jak czasem wrzuci jakieś żarcie to od razu czuję głód.. a ja tu taką miernotę wciskam", ale jak powiadam, a w zasadzie piszę - to nie blog kulinarny, a "ja się panie nie znam, zarobiony jestem" :) i od razu mi lżej . 

Czy od tego, że: 

Zeżarłam naleśniki, które zrobiłam dla dziecka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!???
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że były pyszne ! 

Wybieram więc bramkę nr 2. Napiszę o tych naleśnikach. Wam też będą smakować ! 

Naleśniki robię z przepisu Jadłonomii, tak jak opisywałam to w przepisie Naleśniki Zmyła
Dziś zamiast syropu dodałam ksylitol. 

A pastę zrobiłam z .. resztek.. i na prawdę ciężko mi było uwierzyć, że wyszła taka smaczna. 

Obrałam dwie marchewki, połowę dużej cukinii, pół cebuli. Warzywa pokroiłam na kawałki, wrzuciłam do naczynia żaroodpornego, dodałam gotowanej soczewicy, która ostała się z wczorajszego dnia. Wszystko posypałam lekko tymiankiem i polałam płynnym olejem kokosowym. Piekłam 30 minut w 200 stopniach. Marchewka była trochę twardawa, więc myślę, że można było piec albo pod przykryciem albo dłużej :) 
W niczym mi to jednak nie przeszkodziło, w domu panował głód kolacyjny. 
Upieczone warzywa zmiksowałam dodając odrobinę wody. 


Potomek zjadł aż 3 naleśniczki na kolację. 
A ja zeżarłam resztę !! :( Były taaakie dobre! 


Pozbawiłam własne dziecko jutrzejszego drugiego śniadania.... 

:) 

Nic nie szkodzi.. jutro wymyślę coś innego , a co ! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz