Skończyła się zima, dzięki Bogu. Zima, podczas której obudziły się i nie miały szans wymrzeć wszystkie cholery świata. Ale to już za nami, a razem z wiosną przyszła także energia kulinarna. Mam mnóstwo fajnych przepisów, które wypróbowałam ostatnio, zatem bądźcie uważni, bo na bieżąco będę je Wam podrzucać w ramach inspiracji.
Na pierwszy ogień idzie
DOMOWA GRANOLA
1 szkl płatków owsianych
( ja dałam zwykłe, ale można dać bg)
1/2 szklanki pokrojonych daktyli
1/2 szklanki rodzynek
(kupuję w Rossmannie niesiarkowane)
1/2 szklanki jagód Goji
1/2 szklanki suszonej żurawiny niesiarkowanej
garść płatków kokosowych
kilka suszonych moreli
kilka suszonych fig
4 łyżki miodu
cynamon
Piekarnik rozgrzewam do 170 stopni ( termoobieg + grzanie góra), wszystkie składniki oprócz rodzynek mieszam ze sobą, wrzucam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub matą do pieczenia, np z ostatniej akcji w dyskoncie na L :) , i zostawiam na 20-25 minut sprawdzając co jakiś czas, czy górna warstwa się nie przypala. Trzeba przemieszać parokrotnie podczas pieczenia. Po wyjęciu z piekarnika dodaję rodzynki.
Potomkowi granolę podaję z mlekiem roślinnym, sobie serwuję z jogurtem lub mlekiem krowim. Robiliśmy próbę z odrobiną koziego jogurtu o dobrym składzie, ale nadal po podaniu białka mleka zwierzęcego pojawia się wysypka.....eh..
Orzechów nie włączam w skład granoli również ze względu na nietolerancje.
Smacznego :)