Strony

piątek, 21 grudnia 2012

Koniec świata

Być może to mój ostatni wpis na blogu, jako że dzisiaj ponoć ma nastąpić koniec. Czym dla matki mógłby być koniec świata? Punktuję następująco :
  • koniec nieprzespanych nocy i  kilkukrotnego wstawania do ryczącego Potomka w łóżeczku
  • koniec permanentnego zmęczenia 
  • koniec współdzielenia dwuosobowego łoża małżeńskiego z rozpychającym się małolatem
  • koniec kłótni na temat metod wychowawczych z szanownym małżonkiem 
  • koniec licytacji i wypominania sobie, kto jest bardziej zmęczony 
  • koniec wiecznego nieporządku w gnieździe ( Potomek robi taki burdel wokół siebie, że głowa mała)
  • koniec wiecznych zmartwień i trosk wynikających z problemów wychowawczych 
  • koniec urlopu wychowawczego 
  • koniec akcji "domyśl się , czego aktualnie potrzebuje twoje sześciomiesięczne dziecko"
  • koniec ery odkurzacza ( matka przyznaje się bez bicia, że często go używa jako złotego środka i świetnego uspokajaczo - usypiacza). Kiedyś matka wykorzystywała tenże sprzęt do ogarnięcia gniazda i uśpienia Pisklęcia jednocześnie, teraz jest zbyt zmęczona i zbyt przygnieciona codziennością, żeby wytężać siły i cały czas żyje nadzieją, że gniazdo samo się ogarnie....chyba błędne myślenie.... bo jakoś nie widać rezultatów. 
  • koniec ząbkowania , jęków, stęków, ryków i marudzenia
  • koniec cyrków i wylewania matczynych potów podczas przygotowań do spacerów, ubierania kurteczki, kombinezonu, czapki, i tych innych gadżetów, działających na Potomka jak płachta na byka
  • koniec złowieszczych i destrukcyjnych myśli , gdy cierpliwość sięga dna....
Czyżbym wreszcie zaczęła się wysypiać ? :) 



Jedna z czytelniczek Matki Polki napisała w serii wiadomości, które wymieniamy między sobą, że mnie podziwia ! Jezusie Świebodziński…. Jakże miło się matce zrobiło na sercu, że jej wysiłek został doceniony ! Szczególnie w tak zacnych okolicznościach jakie za chwilę mają nastąpić. To będzie miły koniec :) 
I tak A.N. – ja też mam ochotę czasem wywalić Potomka przez okno, mimo ogromnej Love, a pozostawienie kosza pod klatką z pieniężną wkładką na lepsze branie i Potomkiem rozważam coraz częściej, niestety potem siedzę i rozmyślam  o moim chytrym i złowieszczym planie i dochodzę do wniosku,  że chyba wszyscy nas tu znają ,jeśli nie z wyglądu , to ze słuchu, tak więc obawiam się, że zawiniątko wróciłoby jak bumerang pod me drzwi z pustą kopertą….  W sumie... mogłabym jeszcze wywiesić kartkę na drzwiach : "Zwrotów nie przyjmujemy!!"..... Pomyślę o tym jutro :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz