niedziela, 26 kwietnia 2015

Jak ugotować rosół w Thermomix?

Uwielbiam ten sprzęt! Pisałam wielokrotnie. Wiem jak żyłam bez niego i wiem, że można się obejść . Ale już bym tak nie chciała ;) W gotowaniu korzystam z gotowych przepisów, ale też dostosowuje te, które przygotowywane są w sposób tradycyjny. Tak też zrobiłam z rosołem. A jeszcze niedawno wydawało mi się, że się nie da. 

Składniki:
1 duża marchew pokrojona w kostkę 
1 pietruszka pokrojona w słupki lub w kostkę 
1 cebula przekrojona na pół 
1/2 pora pokrojonego na kawałki 
2 listki laurowe
2 ziela angielskie
1 łyżeczka pieprzu ziarnistego 
2 goździki 
1/2 łyżeczki kurkumy 
1/2 łyżeczki lubczyku suszonego 
1 mały pęczek natki pietruszki 
2 podudzia z kurczaka 
Kawałek innego mięsa. 
(Ja dodałam nogę  i skrzydelko z bażanta. 
Można dać cześć indyka, czy królika lub mięso wołowe)
Około 1,5l wody. 

Warzywa myjemy i kroimy. Wszystkie składniki umieszczamy w koszyczku. Koszyczek wkładamy do naczynia miksującego. Zalewamy wodą niemalże wypełniając całe naczynie po brzegi. Zamykamy. Ustawiamy thermomix na 15min/100stopni/obr.1 wkładając miarkę przekrzywiamy ją pod kątem, tak żeby zapewnić swobodny odpływ pary z naczynia. Następnie ustawiamy sprzęt na 70min/90stopni/obr.1. Miarkę zdejmujemy z naczynia i odstawiamy. Pod koniec gotowania doprawiamy do smaku. Ja tylko solę. 
Podczas 70 minut gotowania dwukrotnie podkręcam temperaturę na 100 stopni. Gdy zaczyna bulgotać zmniejszam do 90stopni. 

Rosół jest na prawdę pyszny. 









sobota, 25 kwietnia 2015

Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni.....

Na takie chwile czekam pół roku, bowiem dwa razy do roku mam zupełnie wolną chatę na całe dwa dni!!!! Właśnie odtańczyłam rytualny taniec szczęścia, a teraz siadam i delektuję się ciszą :) 

Dwa razy do roku Ojciec Potomka wsiada do matczynego auta, pakuje doń Potomka i wyruszają na wycieczkę do Dziadka Krzysia. Tam, w męskim towarzystwie, reanimują poczciwą brykę Matki, zmieniają opony, wymieniają filtry, oleje i inne części , których nazw Matka nie zna i w zasadzie nie ma ochoty ich nawet poznawać. 

Co w tak pięknych okolicznościach mogłaby robić wtedy Matka? 

1. " Jedna flaszka, druga flaszka i też trzecia, kurde bele, leci.."

O tak ! :D zaczynam od lampki szampana w miłych okolicznościach przyrody :D 


fot.Pinterest

2. Po dwugodzinnej, ciepłej kąpieli w morzu piany.....
...w świetle świec, towarzystwie płatków róż i lampki szampana...przychodzi czas na profesjonalny mani&pedi ... 
fot. Pinterest

3. .... teraz czas na zwalczanie feminizmu..... 
Cholewcia, kiedy ja to robiłam ostatnim razem w takim błogim spokoju i powolnym tempie z dokładnością do ostatniego włoska???
NIE pamiętam ! Chyba pół roku temu ....

fot. Pinterest

No.. teraz to dopiero jestem piękna! Nie mogę się sobie nadziwić... wpadam w zachwyt za każdym razem, gdy spoglądam w lustro !

:))))))))))))))))))))

 ... a nie.. jeszcze nie.. jeszcze czegoś brakuje..
a tak !!!

4. ... teraz czas na maseczkę !! 

fot. Pinterest

Którą wybrać ?  Odmładzającą? Rewitalizującą? Oczyszczającą? Odżywczą? Na zmarszczki czy zaskórniki ???? Ciężki wybór.. wszystkie by się przydały...
Wziąć gotowca, czy zrobić domowe DIY?
A co tam.. MAM CZAS.... zrobię sobie sama!
fot. Pinterest

5. Raz na pół roku przysługuje Matce wykonanie obiadu wg własnych preferencji i upodobań

To taki wspaniały czas.. mogę sobie ugotować to, co lubię i nie słuchać marudzenia w stylu "Za dużo warzyw!", "Czy tu jest gluten ?" [ Ojciec "przeszedł" na bg dietę... moimi "ręcami" niestety]. Nie muszę wymyślać zastępników jajka, mleka krowiego, cukru.

fot. Pinterest 

Ups... szampan mi się skończył ....
Nic nie szkodzi.. mam czas.. mam wolną chatę... mogę w każdej chwili wyjść do sklepu bez towarzystwa 3 latka płaczącego przed każdą półką ze słodyczami !!!!
Szczęście mnie nie opuszcza dzisiaj !
Przez moment przechodzi myśl, czy przypadkiem nie umarłam i nie zostałam wzięta z kopytami do Nieba?!

Rany , jak ten czas leci..... szybko, szybko, nie ma czasu do stracenia.. czas na kolejne przyjemności!

To może teraz...

6. .... FILM! 

Kiedy ostatnio oglądałam coś fajnego i ukulturalniającego [trudne słowo ehhh] ? Chryste! Nie wiem ! Nie pamiętam ! Zazwyczaj zadowalam się wieczornym oglądaniem shortów wiadomości i aktualnym odcinkiem marnych seriali TVNowskich.
Co teraz jest na TOPie?
A może wybrać coś co już widziałam i wiem, że ponowne obejrzenie wprawi mnie w niesamowity nastrój i pomoże odpocząć po ciężkim dniu odpoczynku ??

Wybieram klasykę amerykańskiego, babskiego kina romantycznego !
To jest to!
Wczoraj odebrałam okulary z reklamacji [okazało się, że moja wada jest zdecydowanie większa niż zdiagnozowała to pani optometrystka , co najmniej o połowę, dlatego przez tydzień byłam ślepą Matką Polką, która pisze..] zatem będę mogła NAPRAWDĘ obejrzeć film, a nie tylko posłuchać!
fot. Pinterest

fot. Pinterest

fot. Pinterest

fot. Pinterest

Jest 23.59! Ale nic to.. Jutro mogę spać do południa. W końcu mam czas i wolną chatę, jestem piękna, pachnąca i gładka! Raz się żyje !!!
Na deser puszczam więc :

fot. Pinterest

Jest 23.59!
Szlag by to trafił !
To miał być mój dzień !

Sprawa wygląda tak ...
Musiałam wziąć szybki prysznic, bo po rzuceniu [tym razem nie ślepym] okiem w prawo i w lewo, a nawet za siebie , okazało się, że podopieczni odjechali pozostawiając mnie z tygodniowym syfem na włościach. Nie zaopatrzyłam się także w odpowiednim czasie w szampana, truskawki, płatki róż. Podczas wczorajszych zakupów zabrakło miejsca w siatach. Co ja mówię ?? Ja w nic się nie zaopatrzyłam!! Muszę iść na zakupy, bo w lodówce tylko światło! Co ja wczoraj kupowałam, że nic nie przyniosłam , a ledwie się doczołgałam do domu pod ciężarem 100kg siat??????

Mani&pedi, maseczki i depilacja też muszą poczekać. Ehh. może dam radę zabrać się za to we czwartek przed wyjazdem? Nie! Wtedy będę pewnie robić zakupy przez pół dnia stojąc w kilometrowych, przeddługoweekendowych kolejkach... No dobra trudno. Po prostu na wyjazd zabiorę długie spodnie, skarpety i koszulki z rękawkiem 3/4. Paznokcie u rąk pomaluję, gdy Potomek pójdzie na środową drzemkę ! O , to jest pomysł !

Czy opłaca się robić obiad tylko dla mnie?
Eee.. lepiej nie, szkoda czasu. Mam dziś chwilkę to zrobię hurtową ilość pierogów, kopytek i zamrożę trochę kotletów. Dzięki temu będzie mi łatwiej w przyszłym tygodniu ogarnąć sprawę z obiadami. Tak, to dobry pomysł. Będę mieć więcej czasu.. dla siebie!

Jutro wracają szkodniki, mogłabym też dzisiaj ugotować obiad na jutro, będę mieć wolną niedzielę.. Ugotuję więcej, żeby zostało na poniedziałek, kiedy cały dzień jestem poza domem.

Muszę wykorzystać też okazję i wyprać pościel, wywietrzyć kołdry, może wreszcie odkurzę ten syf zza łóżka i innych mebli? O! Okien na święta nie myłam ! Mam czas dzisiaj, to szybko przelecę.. Zajmie mi to godzinkę , a potem zrobię jeszcze porządek w dwóch szafach. Muszę przecież wyjąć zimowe rzeczy i włożyć wreszcie te wiosenne, bo żywcem nie mam się w co ubrać!

Matko Bosko Częstochowsko ! Jeszcze balkon !! Po zimie nie sprzątany, bo albo deszcze, albo orkany , albo brak czasu ! A tu takie piękne truskawki rosną! Trzeba stworzyć im dogodne warunki życia !

Jest 23.59....

Olewam romantyczne kino domowe!
Idę spać. Tyle mi tylko zostało.

6.00 rano.
Jasna cholera, czy ja naprawdę mam wbudowany budzik zgodny z rytmem mojego dziecka, mimo, że go nie ma obok mnie???

Kolejny weekend Matki Polki już za pół roku !
Następnym razem będzie zupełnie inaczej ! Z pewnością !


..........



Miłego weekendu ! :)





niedziela, 19 kwietnia 2015

Matka ogrodnik

Mam taką głupią naturę. Muszę znać się na wszystkim.  A jak się nie znam to działam dotąd, aż się poznam. Czy nie nazywają tego przypadkiem przerostem ambicji? Nevermind ;) to nie istotne. 
W zeszłym roku marzył mi się balkon-ogród. No cóż. To,co z niego wyszło to była jedna wielka porażka. Postanowiłam nie fotografować sterty suchych hebdzi i badyli -wybaczcie. Ale teraz - nowy rok,nowa wiosna,nowe szanse! Tym razem się uda ;)))) na pewno!

W  ogóle się na tym nie znam. W OGÓLE!! U mnie usychają nawet kaktusy.  Jednak do odważnych świat należy. 
A prawda jest taka,że będąc ostatnio w IKEA natrafiłam na super promo dotyczącą doniczek i osłonek i postanowiłam zostać ogrodnikiem. 



Moje osłonki czekają  teraz na krzaczki. Na razie trzeba było zrobić rozsiew. Jak widzicie, nomenklaturę fachową już opanowanowałam ;) 
Najbardziej interesuje mnie co wyrośnie z poziomek i pomidorów. Nie wiem dlaczego mam nieodparte wrażenie,że moje rozsiewy pozostaną w śnie zimowym na zawsze. ;) 

środa, 1 kwietnia 2015

Wegańskie naleśniki z pastą z pieczonych warzyw

Nie wiem od czego zacząć ten post...

Czy od tego, że : 

nie chce mi się robić dobrych zdjęć kulinarnych i czasami mam do siebie pretensje, że nie ustawiam... nie robię tła, nie dbam o czyste naczynia, o jakość podania, itd... No ale tak.. z drugiej strony, to ten blog kulinarnym nie jest, więc to mnie usprawiedliwia. Poza tym , jak na matkę polkę przystało... kiedy to ja mam czas na organizowanie sesji zdjęciowych jakimś groszkom, sałatom i innym chwastom?
To był mój temat nr 1 , który chicałam dziś poruszyć. Bowiem za każdym razem, kiedy strzelam fotkę swoim smartfonem , od biedy czasem obrabiając ją jakimś filtrem albo przepuszczając przez Insta , przez mą głowę przebiega myśl "Oż ja cię chromolę.. u Smakoterapi takie fajne zdjęcia... u Olgi to samo.. na wege blogach aż ślinka leci, szczęśliva jak czasem wrzuci jakieś żarcie to od razu czuję głód.. a ja tu taką miernotę wciskam", ale jak powiadam, a w zasadzie piszę - to nie blog kulinarny, a "ja się panie nie znam, zarobiony jestem" :) i od razu mi lżej . 

Czy od tego, że: 

Zeżarłam naleśniki, które zrobiłam dla dziecka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!???
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że były pyszne ! 

Wybieram więc bramkę nr 2. Napiszę o tych naleśnikach. Wam też będą smakować ! 

Naleśniki robię z przepisu Jadłonomii, tak jak opisywałam to w przepisie Naleśniki Zmyła
Dziś zamiast syropu dodałam ksylitol. 

A pastę zrobiłam z .. resztek.. i na prawdę ciężko mi było uwierzyć, że wyszła taka smaczna. 

Obrałam dwie marchewki, połowę dużej cukinii, pół cebuli. Warzywa pokroiłam na kawałki, wrzuciłam do naczynia żaroodpornego, dodałam gotowanej soczewicy, która ostała się z wczorajszego dnia. Wszystko posypałam lekko tymiankiem i polałam płynnym olejem kokosowym. Piekłam 30 minut w 200 stopniach. Marchewka była trochę twardawa, więc myślę, że można było piec albo pod przykryciem albo dłużej :) 
W niczym mi to jednak nie przeszkodziło, w domu panował głód kolacyjny. 
Upieczone warzywa zmiksowałam dodając odrobinę wody. 


Potomek zjadł aż 3 naleśniczki na kolację. 
A ja zeżarłam resztę !! :( Były taaakie dobre! 


Pozbawiłam własne dziecko jutrzejszego drugiego śniadania.... 

:) 

Nic nie szkodzi.. jutro wymyślę coś innego , a co !