wtorek, 30 września 2014

Kilka naszych zdobyczy :) czyli ulubione książki Potomka i Matki :)

Chciałam się z Wami podzielić bardzo fajnymi pozycjami, które wykopałam z myślą o Potomku , z całego gąszcza różnych ciekawych publikacji.
Są to książeczki, które fajnie sprawdzają się u nas jako wieczorna lektura. Borys nie jest fascynatem czytania. Nie każda książka mu podejdzie. Dlatego tym bardziej cieszę się, że w końcu znalazł swoje ulubione pozycje :)

1. "Pan Kuleczka" 
To jedna z kilku części całej serii książeczek dla dzieci, traktująca o tytułowym Panu Kuleczce i jego przyjaciołach : Kaczce Katastrofie, psie Pypciu i musze Bzyk Bzyk.



Mam wrażenie, że to książka dla starszych dzieci niż Potomek, ale on ją bardzo lubi. Ja również bardzo lubię jej treść.  Bo jest urocza. Od razu przenosi mnie w taki ciepły i sympatyczny nastrój. Opowieści są bardzo pouczające i pomysłowe. No fajne ! :) Polecam ! 

2. "Cynamon i Trusia. Wierszyki od stóp do głów" 
Super ! Ta książka sprawdza nam się idealnie. Moim zdaniem dostosowana do wieku Potomka i na prawdę urocza. Ma świetne ilustracje. Bardzo mnie urzekają. Borys też jest niezłomnie nimi zainteresowany. Zabawne rymy i treść, świetnie wpasowuje się w część terapii logopedycznej Potomka, bo uczy się on przy tejże lekturze podstawowych części ciała. Pokazuje je, a mam nadzieję, że już za chwilę będzie umiał samodzielnie je nazwać. 


3. "Lala Lolka" 
Kontrowersyjna książeczka, wpasowująca się w obecne klimaty dżender :) W zabawny sposób przedstawia historię Lolka i jego lalki Wioli. Traktuje o .. no właśnie...  :) O czym ona jest ? Sami to musicie zobaczyć. Nazwałabym ją "taką życiową lekturą" :)  Ja za każdym razem , praktycznie przy każdej stronie, uśmiecham się do siebie, czasem cicho , czasem głośno - co dziwne, Potomek też, chociaż wydaje  mi się , że niewiele z tego rozumie jeszcze :) Niejednokrotnie mam ochotę wcisnąć tą książkę babciom, które zabraniają się bawić chłopcom zabawkami koleżanek :P 



A Wy i Wasze dzieci ? 
Jakie macie ulubione książeczki ? 
Śmiało komentujcie i polecajcie  co czytacie ! 

Tymczasem miłej lektury ! 





sobota, 27 września 2014

Mamo! Nie podawaj mi cukru !

Cukier 
Podobno trzeci środek po alkoholu i nikotynie pod względem ilości uzależnionych osób na całym świecie ! Nazywany używką i ogólnodostępnym "narkotykiem". 
Jakby ktoś chciał się sztachnąć, to za 4 złote może w pierwszym lepszym sklepie zafundować sobie kilogram niezłej fazy :) 



"Po pierwsze primo !" 

 Dwucukier sacharoza - to ten ogólnodostępny , mocno oczyszczony, rafinowany cukier , produkowany z trzciny cukrowej lub buraków cukrowych, pozbawiony wszystkich wartości odżywczych ! Dostarcza organizmowi tylko i wyłącznie pustych kalorii ! Źródło energii, jednak efekt ten dość szybko przestaje się utrzymywać.Posiada bardzo wysoki indeks glikemiczny. Oznacza to, że bardzo szybko podnosi poziom glukozy we krwi , tym samym wymuszając na naszej trzustce prace na bardzo wysokich obrotach. Stężenie to jednak bardzo szybko spada, a uczucie głodu powraca! Czyli "po pierwsze primo" - po prostu nie warto faszerować się cukrem zaraz po tym, jak poczujemy się głodni.

Biały cukier to samo zuuuooooo !
  • podrażnia śluzówkę naszego żołądka 
  • zakwasza organizm :( mocno...
  • niszczy błonę śluzową jelit , niszczy ich naturalną florę bakteryjną , prowadząc nawet do zagrzybienia organizmu ( ta dam !!!) 
  • podczas trawienia cukru nasz organizm zużywa bardzo dużo minerałów i witamin, zatem osoby ( i dzieci !!) żywiące się dużą ilością słodzonych produktów, zazwyczaj mają braki w witaminach z grupy B, wapnia, magnezu , chromu.... Warto nadmienić także, że niedobory witamin i minerałów powodują np. zaburzenia działania enzymów. 
Kulejące enzymy = zaburzenia w procesie trawienia i szereg innych przypadłości jak zaburzenie poziomu lipidogramu (CHO-LES-TE-ROL się kłania moi mili ), osteoporozę, choroby układu krążenia, częste infekcje
  • uzależnia - oj tak.. sprawdziłam na własnej skórze i na skórze Potomka także. 
  • produkty o bardzo wysokim IG niekorzystnie wpływają na układ nerwowy, a zatem funkcjonowanie mózgu, stajemy się wówczas nadpobudliwi, zdekoncentrowani i rozdrażnieni
  • pominę milczeniem zły wpływ na zęby, nasze ciało  i  procesy trawienne prowadzące do zaparć :/  


Od 7 miesięcy nasze dziecko nie spożywa białego cukru ani pochodnych. Jedyne, co otrzymuje, to cukry naturalne występujące w naturze. Zauważyłam tylko same plusy takiej diety. Dlatego chciałabym gorąco zachęcić wszystkie mamy do zaprzestania podawania tego składnika swoim dzieciom, albo chociaż do mocnego ograniczenia jego spożycia. Same też nie faszerujcie się cukrem, który dodawany jest ( tak jak i wszędobylski gluten) do prawie każdego gotowego produktu spożywczego :/

Nasze dziecko jadło kiedyś wszystko. Gdyby nie jego problemy, jadłoby tak do tej pory, a może nawet gorzej. Nigdy wcześniej bowiem nie zwracałam uwagi na sposób odżywiania się ( no może raz, na diecie przedślubnej) i na to , jaki wpływ ma dieta na nasz organizm, nasze ciało i nasz mózg.

To, że cukier idzie w boczki wiedziałam już od czasów podstawówki, ale dopiero na przykładzie własnego dziecka zobaczyłam, jaki ma kiepski wpływ na zdrowie i rozwój.

Samo odzwyczajanie Potomka od nałogu słodkiego smaku było koszmarem i horrorem jakiego nigdy więcej nie chce przeżyć ! Przez co najmniej 3 miesiące za banana czy biszkopcika dałby się pokroić. Rzucanie na ziemię, krzyki wniebogłosy, tupanie nogami o podłogę, uderzanie rączkami o szafki i szuflady.... to wszystko miało miejsce całkiem niedawno, a powodem była chęć spożycia czegoś słodkiego. Czegoś - co zaspokoiłoby jego cukrowe pragnienie. Jak na 20miesięczne wowczas dziecko, to chyba lekka przesada, czyż nie?
Już po tygodniu cukrowego detoksu, który był jednym z najcięższych okresów w życiu naszej rodziny, widziałam znaczną poprawę !! Potomek był dużo spokojniejszy, bardziej skoncentrowany, nie nakręcał się jak Duracell. Po miesiącu potrafił się zająć sam sobą na chwilę dłuższą niż 2 sekundy, lepiej sypiał! Lepiej jadł !

Nie karmiłam Potomka bezpośrednio kostkami cukru :) Ale codziennie w jego menu pojawiał się biszkopcik, herbatnik, ciasteczko słodzone brązowym cukrem, serek homogenizowany z cukrem w składzie na pierwszym miejscu, mleko modyfikowane słodzone słodzikami, które niewiele mają wspólnego z naturalnymi słodami ( ktoś kiedyś sprawdzał etykietę ogólnodostępnych mlek modyfikowanych ?? Nie? Polecam się więc przyjrzeć :) ), kaszki sklepowe, wiadro bananów ...itd.

Obecnie nie je cukru z powodów zdrowotnych. Rozpoczynając naszą dietę, byłam na tyle zdesperowana i nakręcona na fakt zrobienia wszystkiego, by tylko ustrzec go przed najgorszym, że nawet nie miałam czasu zastanowić się , jak tego dokonam. To nie było wówczas istotne! Miałam jeden cel - uzdrowić syna ! :) Szłam jak burza. Po prostu.
Teraz, gdy stan emocjonalny jest już w miarę constans i gdy wspominam nie tak całkiem odległe chwile,  zastanawiam się, jak ja to zrobiłam. Bez kitu :)

Nie zniechęcajcie się jednak! 
Tego można dokonać ! Nie musicie tak radykalnie tego robić jak my, jeśli wasze dzieci są zdrowe i nic im nie dolega. Ale spróbujcie ! Gorąco zachęcam ! Bardzo szybko docenicie dobre strony takiej diety ! Możecie spróbować wprowadzić np jeden dzień w tygodniu, kiedy wasze dzieci ( i wszyscy domownicy) jedzą słodkości, rzecz jasna należy zachować umiar w ilości :) . Najfajniej jakbyście sami je przygotowywali, zawsze wtedy można zmniejszyć ilość cukru w proporcjach lub posłodzić czymś zdrowszym!

Stosujcie zdrowe zastępniki ! 
Świetnie sprawdzają się w tej kwestii suszone owoce, np daktyle, czy rodzynki suszone na słońcu <bez dodatku cukru , o konserwantach nie wspomnę> .
Potrawę pomoże "dosłodzić" laska wanilii, cynamon, domowy sok owocowy, świeże owoce, miód, naturalne słody roślinne, ksylitol, stewia, lukrecja, syropy np. z daktyli. Nie tylko nie szkodzą, ale są źródłem wielu witamin i mikroelementów ! 

Polecam zastosować taki sposób odżywiania szczególnie u dzieci nadpobudliwych, z problemami w koncentracji, dzieci zwanych potocznie "niejadkami", dzieci zbyt często frustrujących się <niech was nie zwiodą wszelkie tłumaczenia buntów 2-3-4-5latków! :) . Odkąd nie ma cukru w diecie Potomka jego frustracje bardzo zmalały. Mimo ORM i innych dolegliwości!>



Mało słodkiego życia Wam życzę !  I zdrowego weekendu ! :) 



środa, 24 września 2014

Droga Mamo z placu zabaw !

Strasznie przepraszam Cię za to, że Potomek nie podzielił się swoją zabawką z Twoim dzieckiem. Cóż....mimo, iż codziennie wpajam mu do głowy pewne zachowania, staram się go uczyć na czym polega zabawa, że dzielenie się z innymi dziećmi jest cool, do tego zawsze chwalę go , gdy użyczy swoją rzecz Twojemu dziecku i oznajmiam mu, jak bardzo jestem z niego dumna i jak Twoje dziecko się z tego powodu raduje .... dziś nam nie wyszło. Ani mnie, ani Potomkowi. 
Przepraszam Twoje dziecko, że to moje, dwuletnie, nieokiełznane jeszcze i  z ogromnym poczuciem własności, rozczarowało je. 

I przykro mi, że postawiłaś Potomka na półce z napisem "NIE-Gentleman" . 
Przykro mi także, że Twoje dziecko usłyszało od Ciebie, słowa, których pewnie nie rozumie, ani ono, ani żadne inne dziecko, ale znakomicie potrafią dotrzeć do mnie czy innych rodziców. Świat nie jest niesprawiedliwy Mamo z placu zabaw ! I nie prawdą jest, że nawet jeśli czegoś bardzo chcesz i o coś mocno poprosisz, to i tak tego nie dostaniesz! Nie prawdą też jest to, że chłopcy nie chcieli się bawić z taką dziewczynką jak Twoja córka! Chcieli się bawić! Ale na swoich własnych zasadach, nie na Twoich!

Prosić trzeba umieć! To po pierwsze. Po drugie zaś, warto wzbudzać w swoim dziecku poczucie własnej wartości i zrozumienia. Doceniać je i szanować.
Przykro mi również, że wytargałaś z rąk memu dziecku kolorową kredę, którą chwycił do rączki, a która należała do Was i celowo była użyta jako przynęta, by móc w końcu pobawić się jego zabawką. Przepraszam, że Potomek tego nie zrozumiał. W końcu ma już dwa lata, powinien wiedzieć co to wymiana, zamiana i współdzielenie się lub, o zgrozo - szantaż i manipulacja. 
Przykro mi było słyszeć, jak straszysz mojego nie-gentlemana tym, że już nigdy, przenigdy nie pozwolisz mu pobawić się swoją kredą. NO CHYBA ŻE odda Twemu dziecku swoją zabawkę. Przepraszam, że nie zrozumiał. Wiesz...on jest dobrym dzieckiem, choć upartym, to jednak przeważnie pro społecznym. Strasznie się dziwię, że Tobie nie zaufał, ki czort? 

Droga Mamo z placu zabaw! 
Liczę, że już więcej się nie spotkamy i nie będziesz próbowała nauczyć Potomka po raz kolejny, co oznacza bycie grzecznym dzieckiem i dobrym kolegą z piaskownicy! 
Trzymaj się ciepło i ucałuj od nas swoją piękną córeczkę. Wspomnij jej, że jest świetną koleżanką z piaskownicy, którą wszyscy lubią. Nie zawsze w danej chwili można mieć to co się chce, ale to nie oznacza, że świat jest niesprawiedliwy, a podmiot mało wartościową jednostką w społeczeństwie! 

kids are playing | photography  black & white . Schwarz-Weiß-Fotografie . photographie noir et blanc | Photo: Fabio Bosco |

wtorek, 23 września 2014

Śniadanie na sposób włoski.

W naszym domu nie je się klasycznego chleba. 
Nie z jakichś konkretnych pobudek ideologicznych. 
Nie jemy - bo po prostu go nie mamy i nie kupujemy :)  
Odkąd Potomek jest na diecie, trzeba było zrewolucjonizować i własne preferencje żywieniowe.
Póki co, znów jest na klasycznym bezglucie, zatem prawdziwego chleba, nawet tego w zdrowej odsłonie, BRAK. 

Ale są sposoby na to, żeby sobie poradzić z tym niewątpliwie przykrym brakiem :) 
Wielokrotnie pisałam już o tym, że piekę płaski chlebek, tzw chleb z blachy. Przepis podesłała nam nasza dietetyczka jakiś czas temu, ale podobny chlebek pokazywała kiedyś np. Smakoterapia. 

Dziś zapragnęłam odmiany i zrobiłam chleb na sposób włoski, z oliwkami i ziołami.
MIAAAAMI !! 
Polecam serdecznie ! 

Do tego pasta z awokado i jajka ( u nas samo żółtko), 
pomidor i majonez wegański ( też z jaglanki :P ). 

Użyłam składników :
kasza jaglana
mąka gryczana
skrobia kukurydziana
woda ( zamiast soku)
olej kokosowy
sól himalajska różowa
papryka słodka
bazylia
oregano
oliwki zielone
kurkuma
odrobinę ksylitolu

Zmieliłam na total miazgę :)
Piekłam 35 minut w 180 st. z termoobiegiem.

Smaczystego ! 



piątek, 19 września 2014

Wzmacnianie odporności u dziecka ( i siebie)

Tekst o nieświadomych rodzicach [TUTAJ] pojawił się chyba na każdym blogu parentingowym i profilach fb mam blogujących i nieblogujących :) 

U nas go nie było, natomiast dzisiaj chciałabym napisać o tym jak tą odporność wzmocnić, zakładając, że przy okazji jej nie psujemy, szczególnie jeśli chodzi o kwestię dziecka na diecie kandydozowej , posiadającego alergie na jajko, mleko i inne cuda. 

Zapewne wiecie, że odporności nie buduję się w 24 godziny. Potrzeba na to czasu. 
U nas ta kwestia jest o tyle ważna, że każda infekcja u Potomka, to pogorszenie stanu jelit i wzrost grzyba Candida. Tak po prostu jest i już. Osłabiony organizm przestaje walczyć z grzybem i zajmuje się innymi nieproszonymi lokatorami, zatem szeregi ciał odpornościowych , które powinny kierować swoje siły przeciwko grzybowi są znacznie osłabione, ponieważ muszą działać na dwa fronty. Logiczne? 
Pewnie! :) 

Mamy końcówkę września. Za chwilę, dosłownie za sekundę, zacznie się okres prychania , kichania, zatkanych nosów i masowego wykupowania chusteczek higienicznych i wszelkiego rodzaju gripeksów. 
Moim celem jest niedopuszczenie w ogóle do tego by infekcja się pojawiła. 
Układ immunologiczny u Potomka szwankuje, co już wiemy. Jeszcze nie znamy przyczyny, ale skoro jest grzyb, to znaczy, że z odpornością jest na bakier. Gdyby bowiem wszystko było ok, jego organizm poradziłby sobie sam z infekcją grzybiczą. 

W takiej sytuacji w jakiej znalazło się nasze Pisklę, najlepiej budować odporność organizmu poprzez dietę. Tak też staramy się robić i czynimy to prawie bezbłędnie :) (prawie :) ).  Niebawem napiszę jak wygląda dieta Potomka, nie mam jej niestety rozpisanej na kartce, raczej działam spontanicznie - stąd niektóre błędy, ale postaram się to ogarnąć i wrzucić w ramach bezbłędnego przykładu. 

Nie zawsze jednak można całkowicie zaufać diecie , jeśli chodzi o wzmocnienie organizmu. Dorosły człowiek mógłby sobie spokojnie z tym poradzić, ale mamy tu do czynienia z dzieckiem, które ma już swoje smaki i upodobania, jest upartym dwulatkiem, nienawidzącym koloru zielonego i gardzącym warzywami :) Dlatego też postanowiłam, że zaufam dodatkowo pewnym suplementom diety, które wydają mi się zdrowe, w głównej mierze naturalne, i nie zagrażające obecnemu stanu zdrowia Potomka. 

Oto one : 

1. Tran 
My wybraliśmy tran Moller's Baby, zwykły. Wchodzi nawet nieźle. Popijam razem z Potomkiem, po jednej łyżeczce na łebka dziennie. Poprzez tran dostarczam Potomkowi i sobie witaminy z grupy D oraz A i E. (Witamina D jest bardzo istotna nie tylko w kwestii utrzymania prawidłowego stanu układu odpornościowego, ale także pomaga we wchłanianiu wapnia ). 




2. Acerola 
Nadgwiazdka granastolistna - czyż nie piękna nazwa? :) 
Naturalne źródło witaminy C. Wiem, że są różne teorie odnośnie tej witaminy i jej stosowania, ale ja już wielokrotnie przekonałam się, jak bardzo pomaga nam przy każdej infekcji. Oczywiście mowa tu o naturalnej witaminie C, a nie kwasie askorbinowym. 
Przed okresem jesienno zimowy uzupełniłam więc swoje zapasy o sproszkowaną wersję czystej aceroli i od kilku dni regularnie dosypuję łyżeczkę dziennie do wody lub posypuję sałatki owocowe, naleśniki, czy dania śniadaniowo - podwieczorkowe. 




3. Sok z owoców Noni. 
Nasz nowy nabytek. Sok ten nie tylko podnosi odporność organizmu, ale także ma właściwości przeciwbólowe, przeciwzapalne, antybakteryjne i przeciwgrzybicze, zatem ma pomagać nam w zwalczaniu grzyba i utrzymaniu go w ryzach. Będę go stosować zamiast olejku z oregano, tak aby wymienić na jakiś czas naturalny suplement, którym wspomagamy się przy leczeniu kandydozy. 



4. Probiotyki 
U nas zażywane stale, ale u zdrowych osób ( i dzieci) warto je włączyć do diety w okresie jesienno zimowym, ponieważ również wpływają na podwyższenie odporności organizmu. Powinniśmy się nimi ratować także przy każdej infekcji, nie tylko tej, którą leczy się antybiotykami. 
Probiotyki możemy dostarczać organizmowi w sposób naturalny lub farmakologiczny. 

Naturalnym źródłem probiotyków są :

- jogurty i kefiry ( tylko błagam - wybierajcie te BEZ cukru i serwatki w proszku :) )
- kapusta kiszona ( NIE KWASZONA) najlepiej domowa, która zawiera nie tylko naturalne probiotyki, ale jest też bogatym źródłem witaminy C i witamin z grupy B
- ogórki kiszone ( NIE KWASZONE) , najlepsze - domowe
-kwas chlebowy ( naturalny, bez dodatków chemicznych) 
- rejuvelac ( to napój powstający z fermentowania ziaren , może być też w formie bezglutenowej. Poprawia nie tylko pracę układu trawiennego, ale także bardzo dobroczynnie wpływa na poprawę stanu odporności organizmu. Zrobiłam raz, z quinoa, ale nam nie zasmakował :) )

My stosujemy głównie kiszonki , domowe. Kapustę kiszoną kupuję w sklepach eko , niestety nie mamy swojej domowej, choć to ponoć nie jest wielki problem. Zawsze sprawdzam czy jest kiszona naturalnie, czy zakwaszana kwasem mlekowym. 

W przyjmowaniu kiszonek bardzo ważne jest, by spożywać je na surowo i by nie były poddane pasteryzacji. Tylko wtedy zachowują swoje właściwości pro zdrowotne. Zatem jeśli gotujemy np zupę ogórkową albo kapuśniak, zostawmy trochę ogorków czy kapusty zanim wrzucimy wszystko do gara, i dorzućmy je potem bezpośrednio na talerz, gdy zupa ma temperaturę idealną do spożycia, czyli około 40 stopni. To samo możemy zrobić z wodą spod kiszonek. 
Polecam także dodawanie surowych ogórków kiszonych czy kapusty do surówek obiadowych lub sałatek lunchowych. 


Probiotyki chemiczne: 
Potomek do tej pory przyjmował probiotyki Solgar "Jelitowa flora bakteryjna", ponieważ dedykowane są one alergikom i weganom, zatem nie zawierają substancji, które są dla niego źródłem problemów alergicznych. Są, jak to mawia pani z zielarskiego - najczystsze :) 
Kilka dni temu wymieniłam Solgar na polski probiotyk San Probi. Również polecam. 



5. Witamina D w kapsułkach 
Podaję też dodatkowo (oprócz tranu) witaminę D3 w kapsułkach twist off. 400 j na dzień, czyli jedną kapsułkę. Po wielu rozmowach z lekarzami i farmaceutami uznalam, że na prawdę cieżko w Polsce przedawkować tą witaminę, a dla organizmu Potomka jest ona bardzo cenna. 



6. Imunoglukan 
Udało mi się znaleźć syrop wzmacniający BEZ CUKRU, słodzików i generalnie o przyzwoitym składzie, który właśnie zaczęłam podawać Potomiastemu. 
Słyszałam także dobre opinie o Colostrum - czyli sproszkowanej bydlęcej siarze. Co to siara, pewnie wszystkie wiemy :) Na razie nie odważyłam się podać, ze względu na nietolerancję mleka zwierzęcego u Potomka, mimo tego, że ponoć alergicy z tej grupy bardzo dobrze znoszą ten suplement. W każdym razie pozostajemy przy Imunoglukanie póki co. 


7. Napar z korzenia imbiru 
Naturalny sposób na wzmocnienie organizmu. Odkrojony plaster świeżego imbiru zalewamy wrzątkiem i zostawiamy na noc. Można dodać miód i cytrynę. To popijam ja. Potomek i tak ma już bogatą obstawę :) 



W naszej diecie królują też kasze, uznawane za bardzo zdrowe i również przyczyniające się do pogłębiania odporności organizmu. U nas króluje jaglanka i gryczana. Quinoa jakoś nie podchodzi, a szkoda. 
Ponadto, praktycznie codziennie, używamy oleju kokosowego, cynamonu, imbiru, kurkumy, suszonego oregano, natki pietruszki. Przemycam warzywa na tyle, na ile mogę. Jemy dużo czosnku, cebuli, suszonych na słońcu owoców ( daktyli, moreli, fig). Definitywnie pozbyliśmy się cukru z naszej diety ( poza fruktozą w owocach), używamy sporo zdrowych tłuszczów. 
Wierzę, że dzięki temu będziemy zdrowsi, a przy okazji zrzucimy parę kg ( ja np mam za sobą już minus 7kg!! - nie odchudzając się :P )

Można pomyśleć : "Takie małe dziecko, a przyjmuje wiadro <leków>" , prawda? Tu witaminka, tu imbirek, tu syropek, trzeba pamiętać o kaszach, warzywach, miodkach.... 
Wiecie co (?).. przyzwyczaiłam się ! Tak na prawdę to nowością u nas jest po prostu podawanie syropu. Tran podawałam już przed wakacjami, przerwałam podawanie w okresie upałów wakacyjnych. Acerolę też wcześniej dosypywałam tu i ówdzie, ale nie regularnie, zazwyczaj w okresie infekcji lub gdy choroba była w domu ( ja czy Stary, babcia, czy dziadek, ciocia czy wujek - nie mamy domu wielopokoleniowego.. ba.. w ogóle domu nie mamy :) ale zawsze dużo gości za to się przewija). Probiotyki przyjmuje od ponad 7 miesięcy codziennie, olejek z oregano który wymieniłam na sok z owoców Noni - to samo. Kurkuma, imbir, zioła, olej kokosowy to nasza codzienna dieta. 

W sumie, muszę powiedzieć, że Potomiasty często nie choruje. Przez okres naszego leczenia grzyba zachorował dwukrotnie. Raz na...katar :) drugi raz na zapalenie krtani. Poprzednio zapalenie krtani gościło u nas w domu przed tym, gdy dowiedzieliśmy się o kandydozie. 
Myślę, że gdyby nie ona oraz to, że organizm Potomka jest słabszy niż organizm zdrowych dzieci, przy tak prowadzonej diecie nie mielibyśmy z chorobami za dużo wspólnego. 
Tylko czy wówczas zebralibyśmy się w sobie i taką dietę byśmy prowadzili ?? 
Pewnie nie !
Dlatego potwierdza się moja teza, że nic w życiu nie dzieje się przypadkowo. Dzięki kandydozie dziecka otworzyłam swoje oczy i zrozumiałam dlaczego warto jeść inaczej niż dotychczas, dlaczego w obecnych czasach warto zwracać uwagę na etykiety, nie żreć fast foodów i dbać o siebie ! 

Trzymajcie się ! Ciepło i bezinfekcyjnie !!!! 



* zdjęcia : źródło internet